Następne dwa tygodnie minęły mi bardzo szybko. Chodziłam do szkoły, a po lekcjach razem z Sylvią spotykałyśmy się z chłopakami. Bardzo się z nimi zbliżyłam. Śmiałabym stwierdzić, iż są moimi przyjaciółmi. Niestety po imprezie w domu chłopców w internecie znalazły się zdjęcia moje i Nialla, kiedy siedzieliśmy na zewnątrz. Od razu cały świat obiegły plotki, że jestem jego dziewczyną, zważywszy na to, że po raz drugi zostaliśmy złapani sami we dwoje. Oczywiście, Matt był zazdrosny. Zresztą, i tak z nim prawie w ogóle nie rozmawiałam. Przez całe czternaście dni rozmawialiśmy TYLKO dwa razy i kłóciliśmy się przez większość czasu.
- Nie wiem co mam robić. Mam już dość - wtuliłam zapłakaną twarz w ramię Lou.
- Wieem. Też dużo się kłócę z Eleanor. - odpowiedział, gładząc moje plecy delikatnie.
- Ja za nim tak bardzo tęsknię. A on mnie odpycha.
- Rozumiem Cię... Znaczy, to, że za nim tęsknisz. - poprawił się szybko. - Kiedy jesteśmy w trasie i bardzo tęsknię za Eleanor, a ona za mną, to przyjeżdża do mnie. Może ty też powinnaś tam jechać?Zrób mu niespodziankę.
Cholera. Lou miał naprawdę dobry pomysł. Powinnam pojechać do Matta, spotkać się z nim, spróbować wszystko naprawić.Czemu dopiero teraz, po prawie tygodniu, od przebiegnięcia tej rozmowy podjęłam decyzję? Dlaczego dopiero teraz rozważyłam tę opcję?
"Muszę iść. :D Jadę do Matta! :D Teraz. Już. :D
Ps. Podziękuj Louisowi, za podsunięcie mi pomysłu! :D"
Nabazgrałam na karteczce, po czym szybko podsunęłam ją Sylvii, która siedziała ze mną w ławce. Dziewczyna przeczytała szybko. Spojrzała na mnie, oddając mi karteczkę.
"CO?! Haha, shallona TY! :D kiedy masz zamiar wrócić? Czemu mi nic nie powiedziałaś wcześniej? :<
Ps. Sama mu podziękuj, zanim wyjedziesz. Przy okazji się z nimi pożegnasz. Wszystkimi".
Wiedziałam, co miała na myśli, pisząc ostatnie słowo. Ostatnio ja i Niall przestaliśmy się dogadywać. Zaczął mnie inaczej traktować, stał się... zimny i wyrafinowany. Odnosił się do mnie z wielkim dystansem, co bardzo mnie denerwowało i raniło jednocześnie, gdyż był moim przyjacielem i to z nim najlepiej się czułam z całej ich piątki. Kiedy tylko mu to powiedziałam, on tylko wzruszył ramionami i powiedział "Tak widocznie na mnie działasz". Od tamtego czasu ze sobą nie rozmawiamy w ogóle. Przez tę właśnie sytuację ja i Lou się bardziej zakolegowaliśmy. Zawsze miałam wrażenie, że jest tym zabawnym, nieogarniętym chłopakiem, z którym rzadko kiedy można pogadać na poważne tematy, jednak się myliłam. Pomagał mi bardzo często. Kiedy kłóciłam się z ojcem, jak ostatni raz starłam się z Niallem, kiedy czytałam chamskie komentarze na mój temat. On zawsze był, służył rękawem i za to byłam mu bardzo wdzięczna.
"W sumie masz rację. :> Będę... nie wiem. Może za jakieś dwa dni? tydzień? Zobaczę. Chcę, aby wszystko mi się naprawiło z Mattem! A teraz pozwól, że opuszczę tę nudną lekcję."
Podsunęłam dziewczynie liścik, a kiedy odczytała wiadomość spojrzała na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi. Ja chwyciłam swoje podręczniki i spakowałam je do torby, po czym wstałam. Nauczycielka przerwała coś mówić i spojrzała na mnie zaskoczona.
- Heart, gdzie się wybierasz? - spytała, podchodząc do mnie.
- Wychodzę, nie widać? - odpowiedziałam. - Nie mam po co siedzieć na tej lekcji, skoro i tak niczego się nie nauczę. Zresztą, mam ważniejsze sprawy.
Niewysoka brunetka patrzyła na mnie oszołomiona. Szczerze mówiąc, mnie też moje zachowanie zaskoczyło. Zawsze byłam grzeczną dziewczynką, która nie pyskuje, ani się nie stawia. Widząc, jak twarz kobiety staje się czerwona, zdałam sobie sprawę, że mam przechlapane, ale jakoś mnie to nie zmartwiło.
- Do dyrektora, młoda damo. - podniosła głos, wskazując palcem na drzwi.
- Spoko. Ale to może później, teraz trochę mi się spieszy. - odpowiedziałam, poprawiając torbę.
- Przepraszam? A gdzie się pani spieszy?
- A musi pani wszystko wiedzieć? - spytałam, po czym wyminęłam ją zwinnie.
Ruszyłam w stronę drzwi, a kiedy się przed nimi znalazłam, stanęłam na chwilę. Spojrzałam na klasę, która patrzyła się na mnie. Niektórzy byli zdezorientowali, inni się uśmiechali. Przyłożyłam dwa palce do czoła, po czym oderwałam je i z uśmiechem wyszłam z klasy.
Słyszałam, jak pani Jenkins wykrzykuje, abym wracała na lekcje, inaczej wezwie moich rodziców. Miałam ją gdzieś. Biegłam przez korytarz, ile tylko miałam sił w nogach. Wybiegłam ze szkoły, jednak się nie zatrzymałam. Ruszyłam w stronę domu, a kiedy tylko wbiegłam do pokoju chwyciłam walizkę. Spakowałam wszystkie rzeczy, które wydawały mi się potrzebne. Usłyszałam pukanie.
- Danielle, co ty tutaj robisz? - spytała Serena, nawet nie zważając na to, że nie powiedziałam "proszę".Włączyłam głośno płytę Paramore "RIOT!".
- Nie twoja sprawa. - mruknęłam, wymijając ją. Skierowałam się do łazienki, skąd wzięłam kosmetyki i szczotkę do zębów.
wyszłam z łazienki. Ponownie znalazłam się w moich "czterech ścianach". Wrzuciłam kosmetyczkę do walizki. Chwyciłam za telefon, po czym wybrałam numer Hayley.
- Cześć, baranie. - usłyszałam śmiech przyjaciółki. - co słychać?
- Cześć, lachonie - ach te nasze czułe słówka. - słuchaj, mam sprawę.Chcę dzisiaj przyjechać do Matta.
Usłyszałam pisk w słuchawce, którą musiałam odsunąć na kilometr od ucha.
- I dzwonię z pytaniem, a także prośbą. Mogę się u ciebie zatrzymać? Tak na parę d...
- Ty głupia jesteś. - przerwała mi w połowie słowa. - Co się głupio pytasz? Pakuj manatki i zapierdzielaj do mnie, bo się za tobą stęskniłam.
Zaśmiałam się cicho.
- No okej. A teraz prośba. Nie mów nic Mattowi, okej? Chcę mu zrobić niespodziankę.
- Ermm, okay. Więc idę przygotować Ci pokój, bo pewnie rodzice się zgodzą! - wrzasnęła do słuchawki, po czym się rozłączyła.
Zaśmiałam się cicho, po czym pobiegłam do garderoby. przebrałam się , po czym szybko wpełzłam jeszcze pod łóżko, spod którego wyciągnęłam skarpetę, w której trzymałam swoje wszystkie oszczędności. Szybko wrzuciłam portfel do torby, po czym szybko wyszłam z pokoju. Musiałam jeszcze się pożegnać z chłopakami.
- Będę za godzinę. - krzyknęłam, wychodząc z domu.
Skierowałam się w stronę willi chłopaków. Nie miałam daleko, więc cała droga zajęła mi dziesięć minut. Wzięłam głębszy oddech, naciskając dzwonek. Drzwi otworzył mi Niall, a moje serce zabiło szybciej. Spojrzał na mnie zimnym wzrokiem, po czym przepuścił w drzwiach.
- Jest reszta? - spytałam niepewnie, wchodząc do pomieszczenia.
Raniło mnie zachowanie blondyna. Nie wiedziałam o co mu chodzi, co ja takiego zrobiłam. W końcu wcześniej był dla mnie przyjazny. Mogłabym powiedzieć, że mógłby być moim przyjacielem.
- W salonie. - odpowiedział szorstko, wymijając mnie.
Wywróciłam oczami. Miałam ochotę chwycić go za te blond włosy i trzepnąć go, czy cokolwiek, aby znów był tym kochanym, przyjaznym Irlandczykiem, który poświęcił jedną z imprez, aby mnie pilnować. Zamiast tego poszłam do salonu. Zastałam w nim Zayna i Lou grających w Fifę, Hazzę narzekający, żeby dali mu zagrać i Liama, który biegał po całym pomieszczeniu za swoim żółwiem.
- Cześć chłopaki. - powiedziałam, siadając obok Hazzy.
- Cześć. - powiedzieli chórem nie przerywając swoich czynności.
Nagle Harry przestał narzekać, tylko piszczeć i skakać jak pojebany. Zajął miejsce Lou i zajął się grą. Brunet wywrócił oczami, siadając obok mnie. Wziął poduszkę, która leżała na kanapie, po czym przywalił mi nią w twarz.Pisnęłam, lecz nie byłam mu dłużna. I tak rozpętała się bitwa na poduszki między mną, a Lou.Krzyczałam, piszczałam, waliłam tą poduszką na oślep i śmiałam się wniebogłosy razem z chłopakiem.
- Stop! - pisnęłam, chroniąc się przed poduszkami. - Loooooou, przestań!
- Okej, okej. Tylko przestań już tak piszczeć. - opadł swobodnie na kanapę.
Odgarnęłam włosy, które opadały mi na twarz. Spojrzałam na zegarek. Cholera. Jest piętnasta. Za pół godziny miałam pociąg.
- Cholera. Kurwa. - zerwałam się na równe nogi.
- Nie klnij tak. - Hazza powiedział, spoglądając na mnie pytająco. - Co jest.
- Zapomniałam wam powiedzieć. W sensie... przyszłam się pożegnać, bo wyjeżdżam. Zupełnie wypadło mi to z głowy, cholera.
- Wyjeżdżasz? - Zayn podszedł lekko przestraszony.
- Tak. - westchnęłam cicho. - Ale niedługo powinnam wrócić. Zresztą wiecie, mam szkołę.
- Czemu jedziesz? - nie spodziewałam się, że Niall będzie chciał wiedzieć.
- Chcę naprawić mój związek z Mattem. - odpowiedziałam, spoglądając na swoje buty.
- Po co? Przecież to jest bez sensu. On jest po drugiej stronie kraju. - że co przepraszam? co ja właśnie usłyszałam?
- A co cię to obchodzi? - odpowiedziałam, patrząc złowrogo na blondyna. - przez cały czas mnie zlewasz, a teraz nagle się zainteresowałeś moim związkiem?
- Jezu, przepraszam. - blondyn wbiegł na górę. Usłyszałam tylko trzask drzwi od jego pokoju.
Zmarszczyłam brwi. Wzrokiem przejechałam po twarzach chłopaków. Oni tylko wzruszyli ramionami. Westchnęłam cicho. Dwadzieścia minut.
- Ech, wyjaśnię to sobie z nim jak wrócę. Teraz muszę naprawdę uciekać. Mam dwadzieścia minut, cholera.
- Odwiozę cię. - zaoferował Lou. - I tak nie mam nic lepszego do roboty.
- Ehmm... Jeśli to nie będzie problem, to okej.
Pożegnałam się z pozostałą trójką, po czym wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu chłopaka.
- Gdzie panią powieźć?
- Najpierw do domu. Potem na dworzec.
Po niecałych piętnastu minutach byliśmy już na dworcu. Lou wziął moje bagaże, po czym szybko pobiegliśmy na peron. Pociągu jeszcze nie było.
włącz to. :D
- Przeprosisz ode mnie Nialla? - spytałam.
- Jasne. - odpowiedział w tej samej chwili, kiedy mój pociąg wjeżdżał.
- Lou, dziękuję. - Powiedziałam, przytulając się do niego mocno.
- Za co? - Otoczył mnie ramionami, przyciągając do siebie.
- Za to wszystko. Za ten pomysł z niespodzianką, za wszystkie porady.Za miłe chwile.
- Nie ma za co, mała. - nienawidziłam kiedy tak mnie nazywał, a on dobrze o tym wiedział.
- Weź. - walnęłam go pięścią w brzuch, śmiejąc się wesoło.
- Aua. To bolało, krasnoludku. - jego śmiech rozniósł się po całym peronie. - idź już, bo ci zaraz pociąg ucieknie i z twojej niespodzianki będzie lipa.
- Okej. - dałam mu buziaka w policzek, po czym wzięłam walizki i poszłam do pociągu. Nim weszłam, Lou złapał mnie za rękę.
- Tylko zadzwoń jak dojedziesz i powiedz jak poszła ci niespodzianka.
Ciepły uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Obiecuję.
Lou spojrzał mi w oczy. Poczułam jego ręce na moich biodrach. Chłopak zaczął się pochylać, a moje serce ruszyło jak szalone. Czy on chce...? Chciałam uciekać, ale nie mogłam. Stałam sztywno, wpatrując się w jego oczy. Nasze wargi w końcu się zetknęły, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Oddałam ten pocałunek, który po chwili przerodził się w coraz bardziej namiętny. O mój boże, jak on świetnie całuje. O mój boże... co ja do kurwy nędzy robię? Zebrałam w sobie wszystkie siły, mimo, że było mi trudno, bowiem moje nogi były jak z waty, jednak oderwałam się od chłopaka. Moje oczy zaszły łzami, a usta zasłoniłam dłonią. Chwyciłam walizki, po czym w biegłam do pociągu. Drzwi zamknęły się za mną z trzaskiem Spojrzałam na Lou. Stał sztywno, patrząc na mnie przerażonymi wzrokiem. Zamknęłam oczy, a w tym samym momencie maszyna ruszyła. Stałam tak chwilę, jednak po chwili otworzyłam oczy. Poszłam szukać przedziału. Znalazłam jeden całkowicie pusty. Weszłam do niego. Opadłam na siedzenie. Wciąż byłam w szoku, a na wargach wciąż czułam pocałunek. Bezwiednie podniosłam dłoń i dotknęłam ust. Cholera. To był błąd. W ogóle, co on do cholery zrobił? Przecież i on, i ja byliśmy tylko przyjaciółmi, tak mi się wydawało, zresztą,obydwoje mieliśmy partnerów. A ja... ja i tak nic do niego nie czułam. Cholera.
- Nie wiem co mam robić. Mam już dość - wtuliłam zapłakaną twarz w ramię Lou.
- Wieem. Też dużo się kłócę z Eleanor. - odpowiedział, gładząc moje plecy delikatnie.
- Ja za nim tak bardzo tęsknię. A on mnie odpycha.
- Rozumiem Cię... Znaczy, to, że za nim tęsknisz. - poprawił się szybko. - Kiedy jesteśmy w trasie i bardzo tęsknię za Eleanor, a ona za mną, to przyjeżdża do mnie. Może ty też powinnaś tam jechać?Zrób mu niespodziankę.
Cholera. Lou miał naprawdę dobry pomysł. Powinnam pojechać do Matta, spotkać się z nim, spróbować wszystko naprawić.Czemu dopiero teraz, po prawie tygodniu, od przebiegnięcia tej rozmowy podjęłam decyzję? Dlaczego dopiero teraz rozważyłam tę opcję?
"Muszę iść. :D Jadę do Matta! :D Teraz. Już. :D
Ps. Podziękuj Louisowi, za podsunięcie mi pomysłu! :D"
Nabazgrałam na karteczce, po czym szybko podsunęłam ją Sylvii, która siedziała ze mną w ławce. Dziewczyna przeczytała szybko. Spojrzała na mnie, oddając mi karteczkę.
"CO?! Haha, shallona TY! :D kiedy masz zamiar wrócić? Czemu mi nic nie powiedziałaś wcześniej? :<
Ps. Sama mu podziękuj, zanim wyjedziesz. Przy okazji się z nimi pożegnasz. Wszystkimi".
Wiedziałam, co miała na myśli, pisząc ostatnie słowo. Ostatnio ja i Niall przestaliśmy się dogadywać. Zaczął mnie inaczej traktować, stał się... zimny i wyrafinowany. Odnosił się do mnie z wielkim dystansem, co bardzo mnie denerwowało i raniło jednocześnie, gdyż był moim przyjacielem i to z nim najlepiej się czułam z całej ich piątki. Kiedy tylko mu to powiedziałam, on tylko wzruszył ramionami i powiedział "Tak widocznie na mnie działasz". Od tamtego czasu ze sobą nie rozmawiamy w ogóle. Przez tę właśnie sytuację ja i Lou się bardziej zakolegowaliśmy. Zawsze miałam wrażenie, że jest tym zabawnym, nieogarniętym chłopakiem, z którym rzadko kiedy można pogadać na poważne tematy, jednak się myliłam. Pomagał mi bardzo często. Kiedy kłóciłam się z ojcem, jak ostatni raz starłam się z Niallem, kiedy czytałam chamskie komentarze na mój temat. On zawsze był, służył rękawem i za to byłam mu bardzo wdzięczna.
"W sumie masz rację. :> Będę... nie wiem. Może za jakieś dwa dni? tydzień? Zobaczę. Chcę, aby wszystko mi się naprawiło z Mattem! A teraz pozwól, że opuszczę tę nudną lekcję."
Podsunęłam dziewczynie liścik, a kiedy odczytała wiadomość spojrzała na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi. Ja chwyciłam swoje podręczniki i spakowałam je do torby, po czym wstałam. Nauczycielka przerwała coś mówić i spojrzała na mnie zaskoczona.
- Heart, gdzie się wybierasz? - spytała, podchodząc do mnie.
- Wychodzę, nie widać? - odpowiedziałam. - Nie mam po co siedzieć na tej lekcji, skoro i tak niczego się nie nauczę. Zresztą, mam ważniejsze sprawy.
Niewysoka brunetka patrzyła na mnie oszołomiona. Szczerze mówiąc, mnie też moje zachowanie zaskoczyło. Zawsze byłam grzeczną dziewczynką, która nie pyskuje, ani się nie stawia. Widząc, jak twarz kobiety staje się czerwona, zdałam sobie sprawę, że mam przechlapane, ale jakoś mnie to nie zmartwiło.
- Do dyrektora, młoda damo. - podniosła głos, wskazując palcem na drzwi.
- Spoko. Ale to może później, teraz trochę mi się spieszy. - odpowiedziałam, poprawiając torbę.
- Przepraszam? A gdzie się pani spieszy?
- A musi pani wszystko wiedzieć? - spytałam, po czym wyminęłam ją zwinnie.
Ruszyłam w stronę drzwi, a kiedy się przed nimi znalazłam, stanęłam na chwilę. Spojrzałam na klasę, która patrzyła się na mnie. Niektórzy byli zdezorientowali, inni się uśmiechali. Przyłożyłam dwa palce do czoła, po czym oderwałam je i z uśmiechem wyszłam z klasy.
Słyszałam, jak pani Jenkins wykrzykuje, abym wracała na lekcje, inaczej wezwie moich rodziców. Miałam ją gdzieś. Biegłam przez korytarz, ile tylko miałam sił w nogach. Wybiegłam ze szkoły, jednak się nie zatrzymałam. Ruszyłam w stronę domu, a kiedy tylko wbiegłam do pokoju chwyciłam walizkę. Spakowałam wszystkie rzeczy, które wydawały mi się potrzebne. Usłyszałam pukanie.
- Danielle, co ty tutaj robisz? - spytała Serena, nawet nie zważając na to, że nie powiedziałam "proszę".Włączyłam głośno płytę Paramore "RIOT!".
- Nie twoja sprawa. - mruknęłam, wymijając ją. Skierowałam się do łazienki, skąd wzięłam kosmetyki i szczotkę do zębów.
wyszłam z łazienki. Ponownie znalazłam się w moich "czterech ścianach". Wrzuciłam kosmetyczkę do walizki. Chwyciłam za telefon, po czym wybrałam numer Hayley.
- Cześć, baranie. - usłyszałam śmiech przyjaciółki. - co słychać?
- Cześć, lachonie - ach te nasze czułe słówka. - słuchaj, mam sprawę.Chcę dzisiaj przyjechać do Matta.
Usłyszałam pisk w słuchawce, którą musiałam odsunąć na kilometr od ucha.
- I dzwonię z pytaniem, a także prośbą. Mogę się u ciebie zatrzymać? Tak na parę d...
- Ty głupia jesteś. - przerwała mi w połowie słowa. - Co się głupio pytasz? Pakuj manatki i zapierdzielaj do mnie, bo się za tobą stęskniłam.
Zaśmiałam się cicho.
- No okej. A teraz prośba. Nie mów nic Mattowi, okej? Chcę mu zrobić niespodziankę.
- Ermm, okay. Więc idę przygotować Ci pokój, bo pewnie rodzice się zgodzą! - wrzasnęła do słuchawki, po czym się rozłączyła.
Zaśmiałam się cicho, po czym pobiegłam do garderoby. przebrałam się , po czym szybko wpełzłam jeszcze pod łóżko, spod którego wyciągnęłam skarpetę, w której trzymałam swoje wszystkie oszczędności. Szybko wrzuciłam portfel do torby, po czym szybko wyszłam z pokoju. Musiałam jeszcze się pożegnać z chłopakami.
- Będę za godzinę. - krzyknęłam, wychodząc z domu.
Skierowałam się w stronę willi chłopaków. Nie miałam daleko, więc cała droga zajęła mi dziesięć minut. Wzięłam głębszy oddech, naciskając dzwonek. Drzwi otworzył mi Niall, a moje serce zabiło szybciej. Spojrzał na mnie zimnym wzrokiem, po czym przepuścił w drzwiach.
- Jest reszta? - spytałam niepewnie, wchodząc do pomieszczenia.
Raniło mnie zachowanie blondyna. Nie wiedziałam o co mu chodzi, co ja takiego zrobiłam. W końcu wcześniej był dla mnie przyjazny. Mogłabym powiedzieć, że mógłby być moim przyjacielem.
- W salonie. - odpowiedział szorstko, wymijając mnie.
Wywróciłam oczami. Miałam ochotę chwycić go za te blond włosy i trzepnąć go, czy cokolwiek, aby znów był tym kochanym, przyjaznym Irlandczykiem, który poświęcił jedną z imprez, aby mnie pilnować. Zamiast tego poszłam do salonu. Zastałam w nim Zayna i Lou grających w Fifę, Hazzę narzekający, żeby dali mu zagrać i Liama, który biegał po całym pomieszczeniu za swoim żółwiem.
- Cześć chłopaki. - powiedziałam, siadając obok Hazzy.
- Cześć. - powiedzieli chórem nie przerywając swoich czynności.
Nagle Harry przestał narzekać, tylko piszczeć i skakać jak pojebany. Zajął miejsce Lou i zajął się grą. Brunet wywrócił oczami, siadając obok mnie. Wziął poduszkę, która leżała na kanapie, po czym przywalił mi nią w twarz.Pisnęłam, lecz nie byłam mu dłużna. I tak rozpętała się bitwa na poduszki między mną, a Lou.Krzyczałam, piszczałam, waliłam tą poduszką na oślep i śmiałam się wniebogłosy razem z chłopakiem.
- Stop! - pisnęłam, chroniąc się przed poduszkami. - Loooooou, przestań!
- Okej, okej. Tylko przestań już tak piszczeć. - opadł swobodnie na kanapę.
Odgarnęłam włosy, które opadały mi na twarz. Spojrzałam na zegarek. Cholera. Jest piętnasta. Za pół godziny miałam pociąg.
- Cholera. Kurwa. - zerwałam się na równe nogi.
- Nie klnij tak. - Hazza powiedział, spoglądając na mnie pytająco. - Co jest.
- Zapomniałam wam powiedzieć. W sensie... przyszłam się pożegnać, bo wyjeżdżam. Zupełnie wypadło mi to z głowy, cholera.
- Wyjeżdżasz? - Zayn podszedł lekko przestraszony.
- Tak. - westchnęłam cicho. - Ale niedługo powinnam wrócić. Zresztą wiecie, mam szkołę.
- Czemu jedziesz? - nie spodziewałam się, że Niall będzie chciał wiedzieć.
- Chcę naprawić mój związek z Mattem. - odpowiedziałam, spoglądając na swoje buty.
- Po co? Przecież to jest bez sensu. On jest po drugiej stronie kraju. - że co przepraszam? co ja właśnie usłyszałam?
- A co cię to obchodzi? - odpowiedziałam, patrząc złowrogo na blondyna. - przez cały czas mnie zlewasz, a teraz nagle się zainteresowałeś moim związkiem?
- Jezu, przepraszam. - blondyn wbiegł na górę. Usłyszałam tylko trzask drzwi od jego pokoju.
Zmarszczyłam brwi. Wzrokiem przejechałam po twarzach chłopaków. Oni tylko wzruszyli ramionami. Westchnęłam cicho. Dwadzieścia minut.
- Ech, wyjaśnię to sobie z nim jak wrócę. Teraz muszę naprawdę uciekać. Mam dwadzieścia minut, cholera.
- Odwiozę cię. - zaoferował Lou. - I tak nie mam nic lepszego do roboty.
- Ehmm... Jeśli to nie będzie problem, to okej.
Pożegnałam się z pozostałą trójką, po czym wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu chłopaka.
- Gdzie panią powieźć?
- Najpierw do domu. Potem na dworzec.
Po niecałych piętnastu minutach byliśmy już na dworcu. Lou wziął moje bagaże, po czym szybko pobiegliśmy na peron. Pociągu jeszcze nie było.
włącz to. :D
- Przeprosisz ode mnie Nialla? - spytałam.
- Jasne. - odpowiedział w tej samej chwili, kiedy mój pociąg wjeżdżał.
- Lou, dziękuję. - Powiedziałam, przytulając się do niego mocno.
- Za co? - Otoczył mnie ramionami, przyciągając do siebie.
- Za to wszystko. Za ten pomysł z niespodzianką, za wszystkie porady.Za miłe chwile.
- Nie ma za co, mała. - nienawidziłam kiedy tak mnie nazywał, a on dobrze o tym wiedział.
- Weź. - walnęłam go pięścią w brzuch, śmiejąc się wesoło.
- Aua. To bolało, krasnoludku. - jego śmiech rozniósł się po całym peronie. - idź już, bo ci zaraz pociąg ucieknie i z twojej niespodzianki będzie lipa.
- Okej. - dałam mu buziaka w policzek, po czym wzięłam walizki i poszłam do pociągu. Nim weszłam, Lou złapał mnie za rękę.
- Tylko zadzwoń jak dojedziesz i powiedz jak poszła ci niespodzianka.
Ciepły uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Obiecuję.
Lou spojrzał mi w oczy. Poczułam jego ręce na moich biodrach. Chłopak zaczął się pochylać, a moje serce ruszyło jak szalone. Czy on chce...? Chciałam uciekać, ale nie mogłam. Stałam sztywno, wpatrując się w jego oczy. Nasze wargi w końcu się zetknęły, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Oddałam ten pocałunek, który po chwili przerodził się w coraz bardziej namiętny. O mój boże, jak on świetnie całuje. O mój boże... co ja do kurwy nędzy robię? Zebrałam w sobie wszystkie siły, mimo, że było mi trudno, bowiem moje nogi były jak z waty, jednak oderwałam się od chłopaka. Moje oczy zaszły łzami, a usta zasłoniłam dłonią. Chwyciłam walizki, po czym w biegłam do pociągu. Drzwi zamknęły się za mną z trzaskiem Spojrzałam na Lou. Stał sztywno, patrząc na mnie przerażonymi wzrokiem. Zamknęłam oczy, a w tym samym momencie maszyna ruszyła. Stałam tak chwilę, jednak po chwili otworzyłam oczy. Poszłam szukać przedziału. Znalazłam jeden całkowicie pusty. Weszłam do niego. Opadłam na siedzenie. Wciąż byłam w szoku, a na wargach wciąż czułam pocałunek. Bezwiednie podniosłam dłoń i dotknęłam ust. Cholera. To był błąd. W ogóle, co on do cholery zrobił? Przecież i on, i ja byliśmy tylko przyjaciółmi, tak mi się wydawało, zresztą,obydwoje mieliśmy partnerów. A ja... ja i tak nic do niego nie czułam. Cholera.